Przedstawiamy poniżej tekst referatu pt."Poglądy Stefana kardynała Wyszyńskiego na rolę muzyki w kościele" wygłoszonego przez ks. dr hab. Sławomira Ropiaka, prof. UWM w Olsztynie, wygłoszonego podczas Pielgrzymki Dziękczynnej chórów, scholi liturgicznych, organistów i muzyków kościelnych do grobu Błogosławionego Stefana kardynała Wyszyńskiego w Archikatedrze Warszawskiej w dniu 8 października 2022 r.
Dziękujemy bardzo ks. Sławomirowi Ropiakowi za udostępnienie tego tekstu.
Poglądy Stefana kardynała Wyszyńskiego na rolę muzyki w Kościele
Stefan kardynał Wyszyński, Prymas Polski był świętym kapłanem celebrującym liturgię, gorliwym duszpasterzem i wybitnym mężem stanu służącym polskiemu narodowi. Problemy muzyki religijnej znał z osobistego życia, gdyż jako syn organisty, miał żywy kontakt z praktyką parafialną, wykonywanym repertuarem i zjawiskami towarzyszącymi muzykom kościelnym, a w seminarium duchownym otrzymał podstawową formację liturgiczno-muzyczną, typową dla wszystkich kleryków z okresu przed soborowego. Także w późniejszych latach swego życia wiedział, z otaczającego go religijnego świata, że śpiew i różne rodzaje muzyki wykonują w kościołach ludzie bardziej lub mniej do tego przygotowani.
O poglądach S. kard. Wyszyńskiego na rolę muzyki w Kościele, można mówić, mimo że z wykształcenia nie był muzykologiem, ale specjalistą z nauk społecznych. W jego kazaniach i wypowiedziach, głównie o charakterze duszpasterskim, w tym do organistów, przewijają się motywy nawiązujące do śpiewu i muzyki sakralnej. Zebrane teksty upoważniają do dokonania syntezy prymasowskiej koncepcji sztuki muzycznej wykonywanej w murach domu Bożego.
Kontemplacyjne celebrowanie Misterium wiary źródłem muzyki w Kościele
U podstaw szczegółowych poglądów S. kard. Wyszyńskiego na rolę muzyki w Kościele, leży jego przekonanie, o istnieniu ogólnych, obiektywnych zasad obowiązujących wszystkich, którzy chcą prawidłowo zajmować się tą ulotną i wzniosłą sztuką o znamionach sakralnych. Muzyka w pierwszej kolejności ma być wykonywana na chwałę Boga, a w drugiej na pożytek ludzi. Tej zasady nigdy nie wolno zaniedbać, jeśli ma to być muzyka kościelna, a nie tylko w kościele. S. kard. Wyszyński uważał za muzykę godną świątyni Pańskiej, tę która ukierunkowana jest na uwielbienie majestatu Stwórcy i wyrasta z kontemplacji Wcielonego Słowa Bożego.
Głównym kapłanem we Mszy św. jest sam Jednorodzony Syn Boży, gdyż liturgia jest dziełem Chrystusa i Kościoła. Celebrans, to AlterChristus, którego śpiew uobecnia słowa Pana: „To jest Ciało moje (…), to jest Krew moja (…)”. „Całe życie kapłańskie upływać powinno na posłudze Trójcy Świętej, której mamy śpiewać – wyznaniem wiary, posługą kapłańską, żarliwością apostolską – nieustanne „Gloria Tibi Trinitas”. Śpiew liturgiczny ukierunkowany na chwałę Boga wyrażają różne kategorie doksologii, z których w wypowiedziach S. Wyszyńskiego, zdają się dominować doksologie w kolejności: trynitarne, chrystologiczno-trynitarne oraz teocentryczne. Znaczenie śpiewu celebransa, potwierdzał Ks. Prymas swoją osobistą postawą, kiedy odprawiał Mszę śpiewaną także przy małej grupie uczestników.
S. kard. Wyszyński nakreślił kontemplacyjną i kapłańską perspektywę muzyki w wystąpieniu do wykonawców i słuchaczy koncertu piosenki religijnej w Warszawie w Bazylice Archidiecezjalnej św. Jana: „Człowiek wiele czasu poświęcić musi na to mediumsilentium, na pogłębiające się milczenie, zanim swoje nieokreślone treści, tęsknoty, pragnienia i dążenia ujmie w słowo – verbum. Gdy odprawiamy dziś Mszę o Wiecznym Kapłanie, Jezusie Chrystusie, któremu nadano miano „Słowo – Verbum”, pomyślmy, jak długo trzeba było czekać, aż wszystkie tęsknoty rodziny ludzkiej, od zapowiedzi danej Ewie w raju, zaczną się kształtować w Słowo, które wypowie się w Ciele – „Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami” (J 1,14)”. W ujęciu Ks. Prymasa, rozważana i śpiewana Tajemnica Wcielenia, ukierunkowana jest soteriologicznie, zwłaszcza, kiedy uświadomimy sobie ówczesną praktykę duszpasterską, śpiewania w niedziele po sumie modlitwy Anioł Pański, ofiarowywanej za dusze zmarłych.
Kontemplacja dzieła odkupienia w celebracji Eucharystii jest koniecznym warunkiem dobrze wykonanego śpiewu liturgicznego, który wyrasta z uobecnianego misterium wiary. Według bł. Prymasa, niezwykle ważne jest budzenie w uczestnikach Mszy św. świadomości obecności Chrystusa Kapłana, Jego osoby i ofiarnego dzieła, które uświęca grzeszników. Muzykowanie w Kościele, to jednocześnie uwielbianie Boga chrześcijańskim życiem, przejawiającym się w moralnym postępowaniu, które wyrasta z ofiary Mszy świętej i w niej znajduje dopełnienie. Ks. Prymas nie skupiał się tylko na samym wykonawstwie i formalnej poprawności sztuki muzycznej, ale wychowywał do pielęgnowania wspólnoty ze świętymi. Uczestnikom liturgii konsekwentnie wskazywał na konieczność i pożyteczność czerpania z celebrowanych misteriów: „gdy żyjemy duchem Kościoła, gdy wgłębiamy się w Mszał i w Brewiarz, wówczas wszystkie postacie świętych żyją nam w duszy i w oczach, i tłoczą się wprost na usta jako wzory dla naszych słuchaczy”.
Przykładem kompleksowego ujęcia życia i celebracji (w tym i liturgicznego śpiewu, będącego jej integralną składową) jest wspomnienie św. Cecylii, patronki chórów kościelnych, w gronie pobożnych niewiast, wymienianymi między innymi w I Modlitwie Eucharystycznej: „Szczęśliwy jestem dziś, w mojej pracy apostolskiej, gdy każdemu młodzieńcowi mogę postawić przed oczy wybrany zastęp młodych przodowników świętości […], a każdemu dziewczęciu mogę wskazać […] dziewiczy zastęp: Agnieszkę, Łucję, opiekuńczą Agatę, apostolską Cecylię […]”. W swym nauczaniu S. kard. Wyszyński wymienił jeszcze inne święte osoby, w tym z Kanonu rzymskiego: Szczepana, Wawrzyńca, Perpetuę i Felicitę, ukierunkowując muzyków na ofiarny charakter ich służby w Kościele.
S. kard. Wyszyński był przekonany, że cisza wykorzystywana w muzyce jest pomocnym środkiem do pogłębienia zjednoczenia z Bogiem i przeżywania wspólnoty z Kościołem. Zanim zwrócił się do uczestników koncertu piosenki religijnej i pouczał ich o konieczności pielęgnowania głębi milczenia, sam doświadczył błogosławionych skutków niemożności aktywnego działania, kiedy więziony spędzał czas odizolowany od społeczności wierzących.
Zaszczytne apostolstwo muzyki sakralnej
Głównych źródeł, ogólnej koncepcji S. Wyszyńskiego na temat muzyki wykonywanej w kościołach, należy szukać w ruchu cecyliańskim. Dzieciństwo Stefana Wyszyńskiego, jego czasy seminaryjne, okres posługi jako prezbitera, a także długie lata biskupiego zarządzania Kościołem w Polsce przypadają na celebrowanie Mszy Świętej po łacinie w rycie rzymskim według stopniowo ewoluującego mszału św. Piusa X i studyjnych opracowań Mszału Pawła VI.
Żeby zrozumieć rolę muzyki, jaką według S. Wyszyńskiego, ma ona pełnić w katolickiej liturgii, trzeba wspomnieć jego działalność w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”, do którego przystąpił w 1926 roku. Zrzeszeni w nim ówcześni intelektualiści przekonani byli o konieczności przemiany polskiego sentymentalnego i indywidualistycznego modelu pobożności na katolicyzm wspólnotowy i świadomy religijnie tak, by stał się na nowo uniwersalnym fundamentem kultury. Duchowni związani z tym stowarzyszeniu włączyli się w światowy ruch odnowy liturgicznej. Jeszcze na długo przed Soborem Watykańskim II odprawiali po łacinie recytowane, a potem śpiewane przez wiernych msze. Chodziło, o to aby świeccy aktywnie uczestniczyli w liturgii i świadomie odpowiadali . na wezwania celebransa. Niektórzy biografowie S. Wyszyńskiego wskazują, że właśnie te, przedwojenne doświadczenia ukształtowały liturgiczno-muzyczną postawę późniejszego Prymasa Tysiąclecia. Stefan Wyszyński jako biskup lubelski, a potem warszawsko-gnieźnieński kład duży nacisk na sposób sprawowania liturgii, rozumiał ważność chorału gregoriańskiego i zwracał uwagę by świeccy byli uczeni łacińskich odpowiedzi oraz odpowiednio dobranego śpiewu uwzględniającego poszczególne części mszy.
Szereg wypowiedzi ks. Prymasa jest zbieżnych z nauczaniem Piusa XII, podanym w encyklice o muzyce sakralnej, w tym odnoszących się do poglądów św. Augustyna. S. kard. Wyszyński kład akcent na jedność modlitwy i postępowania.
U bł. Prymasa dostrzega się wypowiedzi zgodne z oficjalnym nauczaniem Kościoła, o konieczności zachowania śpiewu gregoriańskiego jako pierwszego spośród innych śpiewów liturgicznych. Według niego, chorał łaciński ma w sobie szczególną doniosłość, dostojną powagę, przedziwną dojrzałość wieków i „jakieś wielkie zamodlenie”. Śpiew gregoriański „nie tylko uczy nas modlitwy, przywraca umiejętność skupienia, skoncentrowania i skierowania zbolałej duszy ku Bogu, ale jest wybitnie wychowawczy, społeczny i uspokajający. Dzięki temu Kościół święty ma wspaniale narzędzie uspokajania serc ludzkich. Wnosi pokój do pojedynczych serc i do całego życia społecznego”. Chorał, aby był prawidłowo wykonywany, wymaga od śpiewaków dużej kultury osobistej i modlitewnej, posiadania zmysłu teologicznego i wyczucia ducha Kościoła, a przede wszystkim, rzetelnej i gruntownej znajomości liturgii oraz rozumienia roku liturgicznego.
Ludowe pieśni i hymny religijne wyrazem pobożności i patriotyzmu
S. kard. Wyszyński doceniał przejaw pobożności ludowej, który wyrażał się w masowym śpiewie tradycyjnych pieśni, hymnów i nabożeństw. Doświadczał pozytywnej siły oddziaływania pieśni na licznie zgromadzonych wiernych, którzy modląc się śpiewem tworzyli coraz bardziej solidarną wspólnotę żywego Kościoła zakorzenionego w chrześcijańskim narodzie. Niezwykle ważnym miejscem urzeczywistniania śpiewu religijnego były nabożeństwa wyrosłe z pobożności ludowej, typu: godzinki, Nieszpory, Gorzkie żale, Droga Krzyżowa, nabożeństwo majowe, czerwcowe, październikowe, czy wieczory kolędowe.
Prymas Wyszyński uznawał śpiew ludowy jako ważny element polskiej pobożności z racji jego integralnego oddziaływania na człowieka i duchowego umacniania w wierze. Przykład tego podejścia do śpiewu dostrzegamy w Szczebrzeszynie, kiedy podczas uroczystości, jako biskup lubelski udzielił bierzmowania 3500 wiernym. Skierował do zgromadzonych m.in. słowa: „Nie mogę stąd wyjechać, by wam nie zostawić tych kilku słów, zapewniających was o tym, jak mi jest droga wasza walka o Prawdę Bożą. Daliście temu wyraz w waszym śpiewie Veni Creator. Wołacie całym sercem do Ducha Świętego o nowego, Bożego ducha dla naszej Ojczyzny. […] Ukochajcie ją czystością serc waszych, czcią dla waszego człowieczeństwa, męstwem i ofiarą”.
Bł. Prymas doceniał niezwykłą wartość narodowego dziedzictwa przekazywanego w nabożnych pieśniach, Przekonywał się o tym, uczestnicząc w wielkich uroczystościach kościelno-narodowych. Wspólny śpiew znanych pieśni, hymnów i nabożeństw przyczyniał się do umacniania więzi społecznych polskich katolików i jednocześnie był wyrazem ich postaw patriotycznych.
Żeby zrozumieć znaczenie śpiewu ludowego dobrze jest przypomnieć klimat religijny jaki panował podczas obchodów Millennium Chrztu Polski w Gnieźnie, czy też w Częstochowie w 1966 r.Ówczesnym wyrazem nastrojów religijno-patriotycznych był fakt, że zwykle kościelne uroczystości, kończyły się odśpiewaniem hymnów o charakterze narodowym My chcemy Boga lub Boże coś Polskę.Przy czym, w przypadku tej ostatniej, ludzie spontanicznie zamieniali prośbę „pobłogosław Panie” na werset „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”.
Katolicki śpiew inspirowany kultem do Najświętszej Maryi Panny
Szczególne nabożeństwo bł. Stefana Wyszyńskiego do Najświętszej Maryi Panny, zaszczepione w dzieciństwie, przekładało się praktycznie na całe jego dorosłe życie i owocnie wpływało na jego działania duszpasterskie, a także znajdowało swój wyraz w nauczaniu o muzyce. Będąc Prymasem ukazywał kościelnym śpiewakom Matkę Bożą jako wzór świętości, w której dominuje duchowość oparta na kantyku Magnificat (Łk 1,46-55). Wpatrując się w postawę Matki Bożej i wczytując się w treść wyśpiewanego przez Nią hymnu uwielbienia i dziękczynienia, wyprowadzał praktyczne wnioski do codziennego życia. W swym przepowiadaniu uwzględniał związek Maryi z Eucharystią. Konsekwentnie nauczał, że katolicka postawa wiary, wynikająca z naśladowania pokornej służebnicy Pańskiej, wydaje się być nieodzowna do prawidłowego śpiewania i rozumienia roli muzyki liturgicznej. Swoje przekonanie uzasadniał tym, że Matka Boża dała najpiękniejszy przykład muzykom, jak należy czcić Boga, bo włożyła w słowa modlitwy Magnificat, całą głębię swej wiary i miłości. Tym samym, nakreśliła wzór wszystkim wykonawcom, by ich służba, śpiew i muzyka, były nie tylko wyrazem ludzkiego głosu, ale jednocześnie wyznawaniem wiary Bogu żywemu.
S. kard. Wyszyński wielokrotnie odwoływał się do, zakorzenionych w katolickiej pobożności, śpiewów ku czci Najświętszej Maryi Panny, ułożonych według zasad teologii chrystotypicznej. Na większą chwałę Boga – przez Maryję. W swych wypowiedziach przytaczał cytaty z pieśni i antyfon maryjnych funkcjonujących w tradycji Kościoła i polskiego narodu. Swoje modlitwy kierował do Najświętszej Maryi Panny, a przez nią do Boga. Takie wykorzystywanie pieśni można dostrzec w jego nawiązaniu do ludowych nieszporów: „Przed chwilą uczciliście śpiewem nieszpornym świętą Bożą Rodzicielkę. Wypowiedzieliście Jej całą żywą wiarę, którą przynosicie do Tronu Pani Jasnogórskiej. Włożyliście w słowa głębię waszych uczuć i miłości ku Bogu, budząc w swych sercach nadzieję, która niebios dotyka”.
W tekstach starych pieśni S. kard. Wyszyński znajdował uzasadnienie czci do Matki Najświętszej nie tylko teologiczne, ale i historyczne. Od chrztu Polski naród uwierzył Matce Bożej. Wiekowe nadzieje Narodu najgłębiej wypowiedziały się w narodowym hymnie Bogurodzica, odkąd rycerze polscy urzeczeni pięknem gregoriańskiej melodii i mocą jej wyznania przyjęli go za swój hymn bojowy, nie przestajemy go powtarzać przez wieki, patrząc z wiarą i miłością ku świętej Bożej Rodzicielce.
Prymas Wyszyński na różny sposób potwierdzał wagę i pożyteczność śpiewu maryjnego. Twierdził, że „Kościół od samego początku, od swej kolebki, był rozśpiewany. I nam każe wciąż śpiewać. Gdy sięgniemy do zamierzchłej przeszłości Kościoła, przekonamy się, że najwspanialsze hymny, które dziś śpiewamy, pochodzą z pierwszych wieków. „Pod Twoją obronę”, Sub tuum praesidium, antyfona, którą tak często śpiewamy, jest najstarszą z szeregu antyfon o Matce Bożej […] Podobnie zresztą Salve, Regina, ta pieśń wołająca do naszej Pośredniczki i Obrończyni, mająca dzisiaj tak wspaniałą wymowę, wyrosła we wczesnym średniowieczu”.
S. kard. Wyszyński zachęcał muzyków kościelnych, by często czcili Najświętszą Maryję Pannę śpiewem według treści antyfony Salve Regina, Mater misericordiae, vita, dulcedo, et spes nostra. „Zawiera się w tej pieśni program waszego życia. Jest to potężne wołanie, które wyrosło przed wiekami... Wyrosło ono z wielkiej męki ludzi, którzy nagle poczuli, iż potrzeba im na ziemi jakiejś potężnej obrony. Dlatego wołali: Advocata nostra, illos tuos miséricordes oculos ad nos converte [...]. Często, Najmilsi, wołacie w kościołach Bożych o te miłosierne oczy. Dzisiaj przyszliście tutaj, wygnańcy, synowie Ewy, i podnosicie ufne spojrzenia oczekując, że spoczną dziś na Was one miłosierne oczy. Weźmiecie je jak dotknięcie łaski, jako pocałunek miłości, jak najbardziej czułą, matczyną pieszczotę”.
Ksiądz Prymas, wspominając Matkę Bożą, ukierunkowywał organistów i chóry kościelne także na eschatologiczny wymiar śpiewaczego trudu, który zapowiada urzeczywistnienie się apokaliptycznej pieśni nowej (por. Ap 4,8; 5,9; 14,3) wykonywanej przez zbawionych ze wszystkich ludów i narodów (por. Ap 21,1n). Przypominał, że żałobnicy podczas obrzędów pogrzebowych powierzają Matce Bożej duszę nieboszczyka wykonując antyfonę Salve Regina. „Nawet, gdy już umrzemy, jeszcze Kościół, wierna Matka, śpiewać będzie nam nad trumną. Pragnie, aby to jej śpiewne pożegnanie towarzyszyło nam na próg nieba, gdzie ujrzymy Matkę Miłosierdzia, Życie, Słodkość i Nadzieję naszą, która za chwilę okaże nam błogosławiony Owoc żywota swego”.
Charakteryzując poglądy S. kard. Wyszyńskiego o muzyce w Kościele konieczne jest podkreślenie jego pietyzmu do ludowego dziedzictwa pieśni maryjnych ugruntowanych w polskim narodzie.
Rola muzyki w Kościele w nurcie wyznaczonym przez Sacrosanctum concilium
Na późniejsze lata prymasowskiej posługi S. Wyszyńskiego przypada wdrażanie Konstytucji o liturgii i dowartościowywania czynnego udziału świeckich w celebracjach eucharystycznych, a także przeciwstawiania się niepożądanym przeobrażeniom estetyczno-muzycznym w kościołach. Stąd należy uwzględnić długi okres działalności S. kard. Wyszyńskiego, przypadający na przełom reform wynikających z uchwał Soboru Watykańskiego II. Ks. Prymas był przeciwny gwałtownie zachodzącym zmianom w kulcie eucharystycznym i na różny sposób otwarcie wyrażał swój niepokój wobec pojawiających się eksperymentów, także na polu muzyki. Zdecydowanie i krytycznie oceniał odgórnie narzucaną reformę bez należytego wpierw przygotowania duchownych i wiernych.
Poglądy Ks. Kardynała były zbieżne z ówczesnym rozumieniem muzyki rozbrzmiewającej w kościelnych murach, jako czystej sztuki uwielbiania majestatu Bożego na koncertach oraz pięknej, zewnętrznej oprawie, uświetniającej ceremonie liturgiczne, a więc towarzyszącej Ofierze sprawowanej przez kapłana. Ks. Prymas był zwolennikiem muzyki spokojnej, refleksyjnej nawet o charakterze terapeutycznym. Według niego, muzyka w kościele, jako autentyczna sztuka, łagodzi ludzki ból i cierpienie, daje ukojenie rozbitym emocjom, przywraca nadzieję i rodzi radość.
Z szerokiego kontekstu wypowiedzi bł. S. kard. Wyszyńskiego, łatwo wywnioskować, że muzyka kościelna, to przede wszystkim śpiew i akompaniament organowy, który ułatwia udział w czynnościach liturgicznych i przyczynia się do głębszego zjednoczenia wiernych.
Nowe rozumienie roli muzyki religijnej, wyrosłej w nurcie popkultury, która coraz silniej zaznaczała swą obecność w kościołach, nie znajdowało entuzjazmu u Ks. Prymasa. Według niego współczesna muzyka, w tym śpiew, „przeżywają jakąś mękę, szarpaninę i niepokój”, poddawanie się jej jest szkodliwe i destrukcyjne. „Bo gdy do szarpania mózgu i nerwów dołączy się jeszcze szarpanina nieskoordynowanych tonów i melodii, które ranią i kolą, to wówczas szaleństwo może ogarnąć ludzi i świat”.
Według nowego spojrzenia na liturgię i jej wspólnotowy wymiar jako uczty ofiarnej i braterskiej, Eucharystię sprawuje wspólnota wierzących pod przewodnictwem kapłana. Czynne i świadome uczestnictwo w liturgii, oprócz celebransa, obejmuje także ochrzczonych świeckich, którzy w trakcie celebracji winni wykonywać muzykę liturgiczną. Stąd piosenki o charakterze rozrywkowym nie licują z powagą liturgii. S. kard. Wyszyński, jako wierny sługa Kościoła, przyjął za swoje wytyczne podane w posoborowej instrukcji wykonawczej o muzyce. Za śpiew liturgiczny przyjęto rozumieć te wszystkie śpiewy, które odpowiednie władze Kościelne uznały za godne i przeznaczyły do użytku kościelnego, dlatego też oprócz chorału gregoriańskiego zostały uznane utwory polifoniczne, a także pieśni ludowe w językach narodowych.
Sobór Watykański II wyznaczył żywy nurt ruchu biblijnego i ekumenicznego, co sprawiło, że w Kościele rzymskokatolickim pojawiły się liczne piosenki religijne i utwory rockowe czerpiące inspiracje z psalmów i Ewangelii, czy też zapożyczenia lub tłumaczenia kompozycji z kościołów protestanckich. W wypowiedziach bł. S. kard. Wyszyńskiego, trudno mówić o szczególnej fascynacji tego typu twórczością, mimo że dostrzegamy u niego częste odwoływanie się do Pisma świętego.
Muzyka wyrosła z chrześcijańskiej kultury
Zgodnie z całą tradycją Kościoła, Ks. Prymas uważał muzykę wielogłosową, szczególnie dawnych mistrzów za nieoceniony skarbiec i dobro kultury. U S. kard. Wyszyńskiego można dostrzec przekonanie o kulturotwórczej roli, jaką pełni liturgia i wyrosła z niej muzyka. Szanował historyczne dziedzictwo muzyki i brał udział w różnego rodzaju koncertach czy też wieczorach dawnej muzyki kościelnej, wygłaszając okolicznościowe przemówienia.
Ks. Prymas podchodził do muzyki bardzo poważnie, jako środka wyrazu wiary chrześcijańskiej. Przywołując z historii zbawienia liczne przykłady osób śpiewających na chwalę Boga, wytyczył współczesnym muzykom konieczne wektory, prowadzące do czynienia prawdy w miłości. S. kard. Wyszyński opisał twórczy proces artysty, rodzący się podczas dojrzewania i wewnętrznego zmagania w ciszy serca. „Gdy po wielu zmaganiach człowiek odczuje w sobie, że jego myśli i tęsknoty nabierają realnych wymiarów, pragnie się wypowiedzieć, próbuje swoją myśl, natchnienie, dźwięk bezkształtny zamknąć w słowie. A gdy je znajdzie, wydaje mu się, że stało się ciałem. Rozkoszuje się nim jak pokarmem, który mu odpowiada. Zachwyca się słowem, chciałby je rozwinąć na skrzydłach pieśni, obdarzyć i uzupełnić melodią. Jest to prawdziwa kontemplacja słowa”.
Bł. S. Wyszyński podzielał pogląd, że muzyka religijna jest w wysokim stopniu skutecznym środkiem dla ożywienia pobożności wiernych, dlatego nie ograniczał jej tylko do łacińskiego chorału i polskich pieśni ludowych. Szanował szeroko pojętą kulturę i wręcz oczekiwał od artystów, w tym również od twórców muzyki, postawy służebnej wobec „człowieka” i sztuki: „narodowej”, „ojczystej”, „pięknej”, posługującej się „językiem czystym”, która będzie tworzyć „więź słów z myślą i duchem, ducha z miłością”. Uważał, że „najważniejszym programem w Polsce” jest obrona kultury narodowej i chrześcijańskiej. W przemówieniu na zakończenie III Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w stolicy (30.04.1977), wyznał, że czuł się „nieco zażenowany skromną liczbą „Tygodni Kultury”. Mimo, że Ks. Prymas nie wymienił muzyków z nazwy wśród pisarzy, poetów, twórców i artystów, to posłużył się cytatem z muzycznego dziedzictwa liturgicznego. Eucharystię ukazał jako początek i szczyt kultury odwołując się do biblijnego wydarzenia z Wieczernika, gdy Chrystus umywał uczniom nogi (J 13,6-8).
S. kard. Wyszyński wprost nauczał, że polska kultura muzyczna jest nierozerwalnie związana z dziejami narodu oraz żywą wiarą w Boga i Matkę Bożą. Jako przykład wskazał dzieło Magnificatskomponowane przez Krzysztofa Pendereckiego i wyśpiewane w Archikatedrze św. Jana w Warszawie.
Bł. S. Wyszyński uważał, że muzyka kościelna w jej artystycznych formach i wyrazie wciąż powinna się rozwijać. „Nieraz wydaje się nam, że wszystko, na co zdobyła się dotychczas wielka sztuka wymowy i muzyki, to jeszcze zbyt mało. Trzeba więc przez pogłębioną kontemplację, przez rzetelną wiedzę humanistyczną i studia muzyczne – nie tylko z zakresu historii muzyki, ale i kompozycji – zaczynać tworzyć odnowa”.
Podsumowanie
Po ponad czterdziestu latach od śmierci bł. Prymasa jego poglądy o muzyce są nadal aktualne i inspirujące. Uważał on, że katolicka wiara muzyków, potwierdzona moralnym życiem i pogłębiona osobistą modlitwą w ciszy, jest fundamentem sakralnej sztuki, godnej uczczenia Boga w Trójcy Jedynego. Chorał gregoriański i każdy rodzaj muzyki w Kościele, zarówno tej artystycznej, jak i ludowej, to służebnica Wcielonego Słowa, na wzór Najświętszej Maryi Panny uwielbiającej miłosierdzie Boga i kształtującej wiernych w postawie ofiarnego patriotyzmu. Odpowiednio dobrana i wykonana muzyka w liturgii, oprócz chwały Bożej i uświęcenia wiernych przez modlitwę, przynosi błogosławiony owoc duchowo-psychicznego pokoju.
Muzyka w kościele, to przede wszystkim dzieło dorosłych, dojrzałych religijnie i przygotowanych muzycznie osób.